Tarczyca – oskarżona, winna i skazana!

Źle wyglądam, odczuwam nerwowość, nie mam energii, kłopoty ze snem? To nie mój problem – mam tylko chorą tarczycę! A może mylimy przyczyny ze skutkami? Może problemem jest Twoje życie?
Nowa zaraza zaatakowała nagle i w ostatnich latach ogarnęła miliony ludzkich istnień. Za chwilę co druga osoba będzie miała zdiagnozowaną chorobę tarczycy. Choroby tarczycy stanowią wyjaśnienie dla wielu plag, jakie współcześnie dotknęły ludzkość, szczególnie kobiety. Czy to jednak jest cała prawda?
To wszystko, to nie mój problem – mam tylko chorobę tarczycy. Tarczyca jest traktowana jak pospolity przestępca i oskarżana o tak wiele “zbrodni” na ludzkości, że aż strach.
Pytam: a skąd się wzięły te choroby tarczycy? Kto za tym stoi? Czy straszni kosmici “wszczepili” nam je podczas snu? A może to tylko objaw jakiegoś szerszego problemu w naszym życiu?

Śledztwo! Tarczyca na wokandzie.
Ta lista to bardzo poważne oskarżenia. Dlatego postanowiłem zrobić małe śledztwo, którego wyniki przedstawiam w tym artykule.
Choroby tarczycy są wiązane bardzo często z jodem. Kilkadziesiąt lat temu choroby tarczycy występowały sporadycznie. Wiązały się one głównie ze zbyt niskim poziomem jodu w naturalnym otoczeniu i w wodzie (z reguły dotyczyło to obszarów górskich). Bo wówczas wynikały one głównie z niedoboru jodu. Leczono tarczycę jeżdżeniem nad morze i do uzdrowisk, gdzie te braki nadrabiano. Potem wprowadzono obowiązkową suplementację jodu o wiele produktów zdrowotnych (np. soli), aby tych problemów uniknąć w przyszłości.
Zastanówmy się więc co takiego się zmieniło, że w ostatnich latach stały się światowym problemem? Przecież jod nie zniknął nagle z otoczenia milionów ludzi na świecie, czyli ten jeden pierwiastek nie mógł wywołać tak wielkiej epidemii zdrowotnej…
A co się zmieniło? Głównie STYL ŻYCIA. Styl myślenia, jedzenia i działania. Skoro tak, to tarczyca musi więc być chorobą całego człowieka a nie danego organu.

“Tarczyca wykonuje tylko rozkazy”
Tarczyca jest organem bardzo mało samodzielnym. Jej bezpośrednim “przełożonym” jest przysadka mózgowa, od której otrzymuje nieustannie “rozkazy”, ile i jakie hormony ma tarczyca wydzielać. A kto więc steruje przysadką? Mózg. Jeśli więc kogoś mielibyśmy tutaj obwiniać … to chyba nas samych.
Przysadka jest jednym z pierwszych, bezpośrednich wykonawców poleceń mózgu. Stanowi wręcz centrum zarządzania operacyjnego (centralny gruczoł dokrewny). Mózg wyznacza kierunki działania, a przysadka zamienia je na rozkazy, które przekazuje do struktur zarządzania na niższych szczeblach (innych gruczołów dokrewnych).
To właśnie hormon przysadki (słynne TSH czyli Tyreoptropina) bezpośrednio stymuluje produkcję hormonów tarczycy. Czy jakiś lekarz was oświecił, że to kluczowe badanie TSH sprawdza hormony przysadki a nie tarczycy?
A kim jest ten tajemniczy mózg? Czy to nie jesteśmy my sami? Nasze myśli i emocje? Czy to nie tam się kryje źródło problemów z tarczycą?
A więc mamy 3 podejrzanych:
- Jod i (inne pierwiastki)
- Styl życia
- Mózg

Życie na dopalaczach
Lekarze twierdzą, że istotny związek z chorobami tarczycy ma stres. Ale nie objaśniają już jaki to związek. Czym jest właściwie stres?
STRES = za dużo oczekiwań a za mało energii lub czasu.
Nasze ambicje i lęki są naprawdę nieograniczone! Zauważyliście, że we współczesnych czasach zapanowała obsesja ciągłego działania i osiągania czegoś? Trzeba ciągle dążyć do jakiegoś sukcesu, jakkolwiek go sobie zdefiniujesz. Dobrze żyjesz, jak robisz 5 rzeczy na raz, chodzisz na kilka imprez w tygodniu, pracujesz po 12 godzin, codziennie masz siłę na zabawę z dziećmi itp.
Taki styl życia i pracy wywołuje w nas coraz większą presję i bardzo nas eksploatuje. Aby to wszystko realizować potrzebowalibyśmy mieć nieograniczone zasoby energii. Oczekujemy od siebie więcej energii niż kiedykolwiek w historii ludzkości! A czy aż tyle jej sobie dostarczamy?
Nie jest to problem, jeśli dużo pracujemy fizycznie i na świeżym powietrzu. Praca fizyczna wbrew pozorom mniej męczy, ponieważ mimo chwilowego zmęczenia, ruch i dużo tlenu dodają nam nowej energii. Im więcej pracujemy, tym mięśnie i płuca stają się silniejsze, więc w następnych dniach pracuje nam się łatwiej. Bo tak jest skonstruowane nasze ciało, a ten mechanizm wykorzystujemy podczas treningów sportowych.
Ale my pracujemy dziś głównie umysłowo. Taka praca przy komputerze, na telefonie i na siedząco tylko nas eksploatuje energetycznie. Zabiera nam energię! Jeśli więc pragniemy więcej pracować w ten sposób – musimy postawić na coraz większe dostawy energii.

Skąd czerpiemy lub regenerujemy energię?
- jedzenie
- oddychanie
- aktywność fizyczna
- stan umysłu
- sen
A więc czy dostarczamy sobie odpowiednio dużo energii? Jemy coraz gorszej jakości jedzenie (warzywa pozbawione witamin i minerałów), spożywamy w pośpiechu, czyli niszczymy sobie żołądek i jelita, pracujemy w biurowcach, które mają tylko klimatyzację a nie otwarte okna, ciągle nie dosypiamy, nie ruszamy się fizycznie itd. W efekcie energii do życia, współczesne pokolenia mają coraz mniej… Ale nasze ambicje i lęki nie dają za wygraną. “Siłą umysłu” się nakręcamy i jednak zmuszamy do działania ponad normę.
Dlatego coraz częściej sięgamy po kawę czy energetyki, lub nawet tzw. dopalacze. Oszukujemy się w ten sposób, bo one dają poczucie, że “dodają” nam chwilowo energii. Nieprawda, one tylko eksploatują nasze zasoby energii z komórek. Pytanie – co się dzieje z naszym organizmem jeśli przez długi czas nadużywamy takich wspomagaczy? Pijąc po 3 energetyki i 2 kawy dziennie – jak się czujemy? Czy nie mamy problemów ze snem? Mamy wahania nastrojów? A może po jakimś czasie, jak już zużyliśmy prawie wszystkie wewnętrzne zasoby energetyczne organizmu – to wtedy wpadamy w osowiałość i stany depresyjne lub nadmierną senność?

Zaraz, zaraz czy te objawy nie przypominają nam chorób tarczycy? No oczywiście! Mechanizm jest taki sam! Hormony tarczycy odpowiadają za metabolizm, czyli szybkość przemian energetycznych w komórkach. Jeśli zmuszamy się „siłą woli” do ciągłego, nadmiernego wysiłku, bez dostarczania sobie jednocześnie dużych dawek zdrowej energii, to mózg będzie wówczas ciągle dawał sygnały przysadce: niech tarczyca produkuje więcej hormonów! Mózg na nasze życzenie będzie „nadużywał” hormonów tarczycy i także nadnerczy (które wydzielają adrenalinę – hormon pobudzający do walki) “wyciskając” resztki energii z ciała. Hormony tarczycy nie stanowią źródła energii! One działają podobnie jak dopalacze czy energetyki czyli eksploatując, “wyciskając” dodatkowe zapasy energetyczne z komórek.
Bardzo wiele osób z chorą tarczycą miało w swojej historii okresy dużej „nadaktywności” przy słabym zaopatrzeniu w energię. Źle się odżywiali, nie trawili pokarmów – a dużo aktywności od siebie oczekiwali. Mózg rozwiązywał to poprzez nadmierne pobudzanie do pracy przysadki, a przez to tarczycy. Współcześnie, wiele osób “jedzie” na takich hormonalnych dopalaczach przez wiele lat. Tarczyca i nadnercza dosłownie “wariują“ musząc wydzielać takie dawki hormonów. Często wówczas pojawia się tendencja do nadczynności tarczycy. Układ wydzielania hormonów tarczycy normalnie ma swoją autoregulację. Sprzężenie zwrotne. Ale jak wszystko, możemy go rozregulować. Wtedy wchodzimy w fazę choroby tarczycy. Niestety wychodzenie z choroby trwa również wiele lat.
Pytam: o co więc obwiniamy w tym wszystkim tarczycę? Skoro odpowiedzialny jest nasz poprzedni styl życia (zanim zachorowaliśmy). Takie procesy rozregulowania organizmu trwają czasami wiele lat. My widzimy tylko, że dziś mamy rozregulowaną tarczycę i na to się tak złościmy.

Jak żyć w harmonii z czasem?
Oprócz stylu życia, najważniejszą przyczyną poważnych chorób tarczycy jest nasza świadomość (mózg). Wszelkie choroby autoimmunologiczne (autoagresja) w tym choroby tarczycy to tzw. choroby psychosomatyczne (sterowane naszą świadomością). A propos: czy w ogóle cokolwiek w naszym organizmie nie jest sterowane świadomością? Przecież mózg, poprzez układ nerwowy kontroluje absolutnie wszystko, co się dzieje w naszych komórkach…
Bliski związek mózgu (świadomości) i tarczycy – jest bardzo klarowny. Praca tarczycy podlega sterowanie bezpośrednio przez przysadkę, będącą praktycznie częścią mózgu.
Natomiast pojawia się zasadnicze pytanie: dlaczego mózg chciałby stopniowo niszczyć potrzebne organy swojego własnego ciała? Przecież człowiek przy zdrowych zmysłach nie chce siebie świadomie zabić ani uprzykrzyć życia chorobą. Gdzie tu logika? Jednak jest logika: bio-logika.
Mózg a właściwie nasz umysł ma przynajmniej 2 sfery: świadomość i podświadomość. To czego jesteśmy świadomi stanowi prawdopodobnie nie więcej niż 10% tego co myślimy. A nazwa “pod-świadomość” wskazuje – my po prostu kompletnie nic o niej nie wiemy. A jak udowodnił już Freud – to co nas więzi i dręczy spoczywa w przestrzeniach naszej podświadomości. Podświadomość jest “większa” więc to ona bardziej wpływa na zdrowie ciała – w sensie psychosomatycznym.
Tym co nas w życiu męczy są tzw. konflikty. Konflikt oznacza, brak akceptacji sytuacji takiej jak jest. Walczą w nas sprzeczne tendencje. Świadomość pragnie jednego, a podświadomość czegoś zupełnie innego.

Tarczyca z punktu widzenia psychosomatyki jest tzw. organem czasu. Dlaczego? Bo odpowiada za tempo metabolizmu (przemiany materii). Dla organizmu jest to właśnie miernik tego jak szybko płynie czas. Czyli na pracy tarczycy odbijają się negatywnie nasze konflikty związane z czasem. A co się stało z czasem? Wszyscy dziś mówią: w ostatnich latach “czas przyspieszył”. Wielu z nas mówi wręcz, że życie zwariowało z tego powodu.
Kto z poczuciem uczciwości wobec samego siebie może teraz podnieść rękę i stwierdzić; żyję w harmonii z czasem, mam poczucie, że na wszystko „mam czas” w życiu? To podstawowe pytanie, które może dać nam odpowiedź dlaczego chorujemy na tarczycę!
Choć dziś żyjemy spokojnie, jednak może „zbieramy owoce” z poprzednich lat. Jeśli całe życie żyliście w dużej harmonii z czasem – to znaczy że prawdopodobnie nie macie problemów z tarczycą :). Życie w harmonii z czasem to życie zgodne z naturą. A kto dziś tak żyje?

Jej Zbrodniczość Hashimoto
Najbardziej znanym przykładem poważnych chorób tarczycy jest Hashimoto. To choroba autoimmunologiczna prowadząca głównie do niedoczynności tarczycy. Na Hashimoto chorują przede wszystkim kobiety.
Lekarze twierdzą, że jest to choroba nieuleczalna do końca życia, nie ma nią lekarstwa, a jedynym sposobem ograniczenia skutków jest przyjmowanie sztucznych hormonów tarczycy. Hm, a może jednak coś możemy zrobić? Jeśli spojrzeć na nią bardziej holistycznie…
Dlaczego ten problem dotyczy tak wielu kobiet w Polsce?
Polki są bardzo aktywne zawodowo a nie zajmują się tylko domem – mamy ten wskaźnik jeden z wyższych na świecie. Czyli działają dużo „na zewnątrz” domu. Często w ogóle utrzymują finansowo rodzinę, co wywołuje w nich jeszcze większy stres.
U wielu kobiet pojawia się w jakimś momencie życia pewien poważny konflikt związany z czasem! Ten konflikt staje się podstawą do rozwoju Hashimoto.
Osobowość 1 = świadomość (ambicje i lęki) myśli sobie tak: muszę działać szybciej, czyli więcej pracować, aby utrzymać dziecko, czyli muszę przyspieszyć czas.
Podświadomość czyli osobowość 2 (zew Matki Natury) myśli tak: nienawidzę tej pracy, imprez i ciągłego pośpiechu, pragnę mieć więcej czasu dla dziecka, muszę zwolnić czas!
Jak widzimy tutaj, pojawia się w kobiecie ewidentny konflikt czasu! Część świadomości chce działać szybciej, a podświadomość pragnie zwolnić tempo funkcjonowania.

To paradoks – choć małe dziecko, samo w sobie jest „hiperaktywne”, to w ciąży i pierwszych latach życia, od matki oczekuje czegoś wręcz przeciwnego – nie aktywności, ale spokoju i czasu. Każda kobieta, która ma dzieci, wie o czym teraz piszę. Dziecko czuje się najlepiej jeśli ono biega, ale matka jest “stacjonarna”. W tym spokoju rodzi się przestrzeń na odczuwanie miłości i prawidłowy rozwój dziecka. Natura każdej kobiety domaga się czasu na pobycie z małym dzieckiem, kiedy jest ono „najsłodsze”, kobiety mają świadomość, że każdy dzień z życia dziecka jest wyjątkowy i już nie powróci.
Choć wiele kobiet „zagłusza” w sobie ten Zew Matki Natury, to on cały czas dalej „pracuje” w podświadomości wywołując w kobietach ewidentny konflikt związany z czasem. Im bardziej to wypieramy – tym staje się mocniejszy!
Jeśli tego konfliktu sobie nie uświadomimy i jakoś mądrze nie rozwiążemy – to po dłuższym czasie mózg rozregulowuje pracę tarczycy i efektem możem być Hashimoto. Dlatego w tej chorobie są takie wahania – od nadczynności do niedoczynności, to wyraz naszych dylematów: działać szybciej czy też zwolnić? Kiedy konflikt jest bardzo silny i kiedy napiera Matka Natura, czyli jest potrzeba “zwolnienia czasu”, prowadzi to do chronicznej niedoczynności (najczęściej efekt Hashimoto) a nawet może prowadzić do zniszczenia tarczycy.
Dlatego tak często kobiety mają zdiagnozowane Hashimoto w okolicach ciąży albo kiedy posiadają małe dzieci.
Uwaga: To nie jest jedyna kombinacja konfliktów jaka może prowadzić do Hashimoto! Każdy przypadek należy rozpatrywać indywidualnie.

10 kroków do zdrowej tarczycy
Poniższa lista stanowi uzupełnienie do leczenia hormonalnego prowadzonego przez endokrynologa. Polecam spróbować następujących narzędzi:
- rozwiązanie konfliktów i dylematów psychicznych wpływających na tarczycę
- obniżenie poziomu stresu w życiu (life balance)
- eliminacja / ograniczenie nabiału i glutenu (toksycznych dla tarczycy)
- jedzenie świeże i nisko przetworzone, pełne zdrowych warzyw
- detoks organizmu z chemicznych śmieci (m.in. ksenoestrogenów)
- picie zdrowej, alkalicznej wody
- regularne uprawianie sportu na świeżym powietrzu
- suplementacja minerałami – indywidualnie dobrana
- ograniczenie patogenów / pasożytów w ciele (także wpływają na tarczycę)
- poprawa pracy jelit
Potrzebujecie do tego:
- psychosomatyka
- dietetyka
- naturopaty
- dużo własnej determinacji
Długa lista? To za duże wyzwanie? To wyzwanie nazywa się jakość Twojego życia! Jeśli wdrożysz wszystkie te punkty, za parę miesięcy być może znowu będziesz “żyć pełnią życia” – tylko na innym poziomie :), zanim pojawiła się mobilizująca do zmiany życia choroba tarczycy.

Możemy zregenerować tarczycę, jeśli trwale zmienimy swoje życie.
Słowo tarczyca pochodzi od słowa tarcza (grec. thyreos), czyli coś co ma nas chronić. Choć miało oznaczać to pewnie kształt tarczycy. To jednak nazwa nieprzypadkowa. Obecnie jej choroby “chronią” ona nas przed nierównowagą i niezdrowym stylem życia. A więc powinniśmy być wdzięczni zamiast na nią pomstować!